Przyznam, że nie do końca przekonuje mnie używanie nazw powszechnie kojarzących się z mięsem, do dań które go nie zawierają.
Wiele osób stwierdzi, że jak pasztet nie zajęczy, to nie jest prawdziwy. I pewnie tak jest.
Ja jednak uważam, że ten udawany pasztet tworzy jakość samą w sobie i bez kompleksów można go postawić obok każdego innego. Zwraca na siebie uwagę swoim wyjątkowym smakiem. Ja jestem pod jego wrażeniem od pierwszego podniebienia i regularnie, poświęcam swój czas, aby go zrobić.
Składniki
- Z 1 marcherw, 1 pietruszka, 1 podsmażona cebula 2 łyżki oliwy
- M kawałek selera 2 ząbki czosnku pieprz 2 łyżki płatków owsianych
- W troche wody, 1,5 szklanki ugotowanej fasoli, sól, sos sojowy
- D 2 łyżki posiekanej kapusty kiszonej
- Z 1 jajko
- olej do wysmarowania foremki, otręby pszenne
Przygotowanie
1,5 szklanki fasoli namocz na noc.
Następnego dnia odlej starą wodę, zalej świeżą 5 cm powyżej warstwy fasoli i ugotuj. Najlepiej w szybkowarze, bo wtedy wystarczy 20 minut i z dodatkiem glonu kombu, bo będzie lepiej strawny.
Na oleju podsmaż cebulę, dodaj dowolnie pokrojoną marchew, pietruszkę oraz seler i lekko je podsmaż. Dodaj przeciśnięty czosnek, pieprz i płatki.
Podlej nieco wodą i duś ok. 15 minut. Na początku pod przykryciem, a pod koniec bez, aby sos odparował (możesz zwiększyć trochę ogień).
Warzywa lekko przestudź i zmiel razem z ugotowaną fasolą.
Dopraw masę solą i sosem sojowym.
Dodaj posiekaną kapustę oraz szczyptę majeranku i tymianku oraz jajko i dokładnie wymieszaj.
Przełóż do wysmarowanej i wysypanej otrębami foremki.
Pasztet posyp siemieniem lnianym i piecz ok 30 minut w temperaturze 175 stopni.
Ciesz się wspaniałym zapachem, który wypełni kuchnię.
Smacznego!
Przepis pochodzi z książki Jedz i żyj zgodnie z porami roku.